– Przemysł motoryzacyjny w Polsce, w przeciwieństwie np. do Słowacji, jest zdominowany przez poddostawców dla producentów OEM, stąd też wciąż porównywalnie niska gęstość robotyzacji. Swoje do zrobienia mają też małe i średnie przedsiębiorstwa, które jak dotąd w mniejszym stopniu angażowały się w proces robotyzacji. W ich przypadku roboty mogą z powodzeniem zastąpić dedykowane maszyny, zwiększając elastyczność. Dla małych i średnich firm robotyzacja to poprawa jakości i inwestycja w powtarzalność produkcji, czyli kluczowe czynniki w kontekście zachowania konkurencyjności – tłumaczy Jakub Stec.
Obiecująca perspektywa
Eksperci odpowiedzialni za opracowanie raportu zwracają uwagę na fakt, że mimo nienajlepszych nastrojów w polskiej gospodarce, ważni klienci z sektora robotów, jak przemysł chemiczny, farmaceutyczny czy maszynowy, nadal podchodzą do sytuacji z optymizmem i kontynuują inwestycje. Dodatkowym czynnikiem napędzającym popyt byłyby środki z Europejskiego Funduszu Odbudowy. Według IFR, bieżący rok raczej będzie charakteryzował się stabilizacją, ale istnieje duże prawdopodobieństwo znaczącego wzrostu w kolejnych latach.
– Polska stoi przed wyzwaniem podniesienia poziomu robotyzacji i cyfryzacji do standardów europejskich. Wiele rzeczy zrobiono źle, np. program dotacji dla branży pozostaje nieefektywny. W Polsce nigdy też nie było odgórnych, przemyślanych planów robotyzacji. Jednak dzięki inicjatywom takim jak ulgi podatkowe czy wsparcie w ramach Krajowego Planu Odbudowy, mamy realną szansę przyspieszenia tego procesu. Przy zmieniającym się otoczeniu rynkowym i geopolitycznym, inwestowanie w technologie Przemysłu 4.0 staje koniecznością – uważa ekspert ABB.
Wydaje się, że jesteśmy w punkcie zwrotnym. Czy potrafimy wykorzystać szanse, jakie stawia przed nami technologiczny postęp i zmiany w globalnych łańcuchach dostaw, czy też będziemy obserwować, jak inne kraje przeskakują nas w wyścigu do przyszłości?
Źródło: IFR